Czas na rozmowę kwalifikacyjną


100 szefów największych korporacji amerykańskich, opowiadało o zachowaniach ludzi na rozmowach kwalifikacyjnych. Oto najdziwniejsze z nich:

  • Położył się na podłodze, aby wypełnić ankietę.

  • Miała włączonego walkmana (słuchawki na uszach) i powiedziała, że może słuchać jednocześnie mnie i muzyki.

  • Łysawy kandydat nagle mnie przeprosił i wyszedł. Po chwili wrócił z peruka na głowie.

  • Poprosił o pokazanie mu życiorysu pracownika rekrutacji, aby sprawdzić czy jest on wykwalifikowany do oceny kandydata.

  • Powiedziała, ze nie jadła obiadu i zaczęła jeść hamburgera z frytkami w biurze rekrutacji – wycierając ketchup w rękaw.

  • Powiedział, ze jeśli go zatrudnimy, jako dowód swej lojalności wobec firmy, wytatuuje sobie jej logo na przedramieniu.

  • Przerywał, aby zatelefonować i skonsultować się ze swoim psychoterapeutą co ma odpowiadać na zadawane pytania.

  • Gdy zapytałem o jego hobby, wstał i zaczął stepować w moim gabinecie.

  • Pod koniec rozmowy zamurowało mnie, gdy otworzyła moja torebkę, wyjęła szczotkę, uczesała się i wyszła.

  • Wyciągnął polaroida i zrobił mi zdjęcie, mówiąc, że zbiera zdjęcia wszystkich, którzy przeprowadzili z nim rozmowy kwalifikacyjne.

  • Powiedział, ze ta praca go nie interesuje, bo to stanowisko jest zbyt wysoko płatne.

  • Podczas mojej rozmowy zamiejscowej aplikant wyciągnął sobie „Penthouse'a" i zaczął oglądać fotki, najdłużej oglądając rozkładówki.

  • Podczas rozmowy włączył się budzik w jego teczce. Wyjął go, wyłączył i przeprosił, mówiąc, że musi wyjść bo się spóźni na inna rozmowę kwalifikacyjną.

  • Jak podnosił teczkę otworzyła się i wszystko z niej wypadło: damska bielizna, przybory do makijażu i perfumy.

  • Kandydat powiedział, że tak naprawdę nie chce tej pracy ale biuro dla bezrobotnych chciało dowód, że szukał jakiejś pracy.

  • Zapytał kim jest ta laska na zdjęciu, na moim biurku. Gdy powiedziałem, że moją żona, zapytał czy jest teraz w domu i poprosił o numer telefonu.

  • Pokazał mi czarną teczkę, którą ze sobą przyniósł i powiedział, że w teczce jest bomba, którą zdetonuje, o ile nie zostanie zatrudniony. Nie wierząc powiedziałem u, ze nigdy go nie zatrudnimy i ze zaraz zadzwonię po policje. Wtedy wcisnął przycisk i uciekł. Nikt nie doniósł obrażeń ale musiałem sobie kupić nowe biurko.

0 komentarze: