Stać cały dzień w słońcu i podpierać się o łopatę, to cholernie ciężka praca

Co robić, jeśli nie ma zbyt wiele do roboty? Jak wyglądać na zapracowanego, jeśli ilość rzeczywistej pracy – podstawa bycia zajętym – jest coraz mniejsza?

Dla wielu osób to nowe i niemiłe wyzwanie w miejscu pracy. Urodzeni lenie mogą mieć naturalną przewagę nad innymi, gdyż mają lata praktyki w udawaniu zapracowania. Corinne Maier, ekonomistka i menedżer we francuskiej firmie energetycznej EDF, autorka Bonjour Paresse ("Witaj leniwości"), twierdzi, że klasyczne praktyki są ciągle aktualne, mimo zmiany warunków biznesowych i gospodarczych.

Główna idea wciąż polega na ukryciu robienia zbyt mało. Osobom, które chcą stwarzać pozory zapracowania C. Maier radzi:

  • udawajcie, że ciężko pracujecie
  • zostawajcie do późna w pracy;
  • organizujcie mnóstwo bezsensownych spotkań
  • używajcie fachowego żargonu;
  • połóżcie na biurkach tonę papierów
  • wyjaśniajcie wszystkim że "wszystko idzie ku lepszemu"
  • pokażcie swój optymizm w kwestii przyszłości waszej firmy
  • udawajcie że znacie poufne fakty i wspominajcie nazwiska ważnych osób podczas rozmów
Rzeczywiście, istnieje wiele możliwości manewru dla niezapracowanych by obronić się przed bezrobociem.
  • Przychodzenie do pracy tuż przed szefem i wychodzenie tuż po nim pomaga stworzyć atmosferę zapracowania – ten sam efekt daje zagracone biurko i ekran komputera pełen dokumentów
  • Wysyłanie e-maili w strategicznych momentach – na przykład wcześnie rano – sugeruje, że jesteście na czasie z sytuacją, a wykorzystanie rekwizytów takich jak aktówki i profesjonalne magazyny stworzy aurę powagi i niezbędności.
Nie zawsze jednak próby tworzenia iluzji zapracowania są dobrym pomysłem. W firmach gdzie nic się nie dzieje i stagnacja jest oficjalnie rozpoznawana przez szefostwo, udawanie zapracowania może być postrzegane jako naiwność, bezcelowe działanie lub nawet forma zaprzeczania faktom.

Za Financial Times

1 komentarze:

exex pisze...

hehe dobre! świetny artykuł